Dzień, w którym otrzymałem wiadomość, że znalazł się mój genetyczny bliźniak, któremu mogę pomóc, był jednym z najbardziej wyjątkowych dni w moim życiu.
Ta osoba, choć zupełnie mi obca, ma zbliżony do mojego profil genetyczny, co oznacza, że mogę dać jej coś bezcennego – szansę na życie. Zarejestrowałem się w bazie dawców DKMS 9 lat temu z myślą, że może nigdy nie będę potrzebny i mój bliźniak genetyczny jest zdrowy, ale kiedy dowiedziałem się, że to właśnie moje komórki mogą uratować czyjeś życie, poczułem niesamowite poruszenie a zarazem wielką odpowiedzialność.
Sam proces aferezy – oddawania komórek macierzystych z krwi obwodowej– był prostszy niż mogłem sobie wyobrazić. Kilka godzin spędzonych na fotelu w trakcie zabiegu, który przypomina zwykłe oddawanie krwi, a świadomość, że te komórki mogą być kluczem do wyzdrowienia dla mojego genetycznego bliźniaka, była dla mnie motywacją, jakiej nie da się opisać. To niesamowite, jak niewielki wysiłek z naszej strony może mieć tak ogromny wpływ na życie drugiego człowieka.
Myśl, że gdzieś na świecie jest osoba, z którą dzielę niemal identyczny profil genetyczny, a której życie zależy od mojego gestu, to coś naprawdę wyjątkowego. Dziś mogę z dumą powiedzieć, że być może stałem się dla kogoś nadzieją na drugą szansę – na życie.
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś/aś się nad zarejestrowaniem w DKMS, nie czekaj. Może gdzieś na świecie ktoś czeka właśnie na Ciebie. Każdy z nas ma w sobie potencjał, by stać się czyimś bohaterem, a oddanie komórek macierzystych to niewielki gest, który może mieć nieskończoną wartość dla kogoś innego.