Kochany Człowieku! Jak już staniesz na nogi, to żyj pełnią życia i bierz z niego pełnymi garściami! Spełniaj marzenia i nie marnuj czasu. Uważaj na siebie!
Kiedy 9 lat temu zarejestrowałem się w bazie DKMS podczas akcji z udziałem znanych z telewizji artystów, nie zdawałem sobie chyba nawet sprawy, w co tak naprawdę wchodzę. To była spontaniczna decyzja i bardziej skupiałem się wtedy jako osoba znana na szerzeniu samej idei, a nie na tym, z czym może się to tak naprawdę wiązać. Przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś zadzwoni telefon.
Gdy telefon z fundacji zadzwonił, pojawiło się przede wszystkim niedowierzanie. Informacja o istnieniu mojego „bliźniaka genetycznego" docierała do mnie przez kilka godzin, jeśli nie dni. Jednocześnie uświadamiając sobie, jak wiele mogę zrobić dla kogoś, dla kogo moja decyzja jest jedyną szansą na dalsze życie, Miałem ciarki, ogarniało mnie wzruszenie i poczucie misji, którą po prostu muszę wykonać. Czy miałem wątpliwości?
Miałem, ale wynikały one głównie z niewiedzy. Nie miałem świadomości, na czym to wszystko będzie dokładnie polegało. Zastanawiałem się, czy na pewno będzie to bezpieczne dla mnie i czy muszę się liczyć z jakimś dyskomfortem lub bólem. Taki naturalny lęk przed nieznanym. Dziś wiem, że nie było się czego bać. Wiem też, że każdy potencjalny Dawca musi podejść do tematu niezwykle poważnie i odpowiedzialnie. Jeśli mówimy A, to musimy powiedzieć też B. Pamiętajmy, że w tej sytuacji życie Biorcy jest w rękach Dawcy i to dosłownie!
Cała procedura była świetnie zaplanowana i skoordynowana przez osoby z Fundacji DKMS. Równie wspaniale czułem się w rękach personelu medycznego i Pani Doktor Iwony Wyleżoł. Jeśli chodzi o moje samopoczucie w czasie przyjmowania czynnika wzrostu, w dniu pobrania i po wszystkim, to generalnie towarzyszyło mi uczucie zmęczenia i sporo spałem. W drugiej dobie bolał mnie kręgosłup, ale te objawy zniknęły po zażyciu leków przeciwbólowych. Oczywiście najlepiej wspominam dzień pobrania. To jest atomowa mieszanka emocji, której nie da się opisać i porównać z niczym innym - trochę strachu, dużo adrenaliny, mnóstwo nadziei, radości i chyba dumy lub poczucia spełnienia.
Po zakończonej procedurze prze kilka dni odczuwałem lekki dyskomfort w okolicach śledziony, ale to rzecz normalna gdyż ten narząd znacznie się powiększa przy przyjmowaniu czynnika wzrostu. Po tygodniu od pobrania komórek macierzystych wróciłem do pełnej aktywności i normalnego funkcjonowania.
Mojemu „bliźniakowi genetycznemu" chciałbym powiedzieć:
Kochany Człowieku! Jak już staniesz na nogi, to żyj pełnią życia i bierz z niego pełnymi garściami! Spełniaj marzenia i nie marnuj czasu. Uważaj na siebie!
P.S. A jeśli przestaniesz lubić ryby i owoce morza oraz zaczniesz chodzić na siłownię pięć razy w tygodniu, to zupełnie się tym nie przejmuj.