Teraz czuję zadowolenie, że mogłem komuś mi obcemu dać nadzieję na nowe zdrowe życie.
Około 4 lata temu zarejestrowałem się w bazie Dawców szpiku i wtedy nie myślałem o tym, że kiedyś zadzwoni telefon, a tu pach – w wakacje dzwoni Pan z Fundacji DKMS i mówi mi, że mój "bliźniak genetyczny" mnie potrzebuje. Długo się nie zastanawiałem i od razu powiedziałem, że się zgadzam, choć boję się igieł. Po wstępnych badaniach szybko nadszedł czas pobrania.
Samo pobranie nic nie bolało. Jedyną trudnością było dla mnie wysiedzieć 5 godzin. Bardzo miłe Panie pielęgniarki nie odstępowały mnie na krok. Teraz czuję zadowolenie, że mogłem komuś mi obcemu dać nadzieję na nowe zdrowe życie.