Emocje były ogromne. Ponad 3 miesiące temu zostałem Dawcą krwiotwórczych komórek macierzystych. Od tego czasu mam „bliźniaczkę genetyczną" w Norwegii. Dziś już wiem, że żyje i wraca do zdrowia.
W zeszłym roku odebrałem telefon z Fundacji DKMS. Ktoś na świecie potrzebuje mojej pomocy. Odpowiedź mogła być tylko jedna – tak potwierdzam gotowość do oddaniu szpiku kostnego.
Byłem bardzo podekscytowany, szczęśliwy, ale i trochę zestresowany.
Po wykonaniu wstępnych badań otrzymałem jednak informację, że klinika Biorcy nie zdecyduje się na pobranie. Było mi smutno. Po kolejnych 2 miesiącach telefon znów zadzwonił. Oczywiście potwierdziłem gotowość oddania szpiku. Tym razem akcja potoczyła się szybko. 2 dni kompleksowych badań, fantastyczna opieka ze strony wolontariuszy DKMS i potwierdzenie zgodności z Biorcą.
Szybko ustalono termin pobrania (w moim przypadku z krwi obwodowej). Kilka dni wcześniej robiłem sobie zastrzyki podskórne z tzw. "czynnikiem wzrostu". Nawet ja bojący się igieł dałem radę.
Aż w końcu nastał ten długo wyczekiwany dzień. W klinice spędziłem 5 godzin. Dla mnie to tylko 5 godzin, dla osoby potrzebującej to nowe życie. Wracając do domu płakałem ze szczęścia. Emocje były ogromne. Ponad 3 miesiące temu zostałem Dawcą krwiotwórczych komórek macierzystych. Od tego czasu mam „bliźniaczkę genetyczną" w Norwegii. Dziś już wiem, że żyje i wraca do zdrowia.
To niesamowite uczucie i ogromna radość pomóc drugiej osobie, podarować szansę na normalne życie. Emocje, radość i satysfakcja będą ze mną zawsze. Pomagajmy, bo warto. Ty też możesz zostać dawcą. Pomożesz? Bo możesz, masz to w genach. Nie zwlekaj, zapisz się do bazy potencjalnych dawców, zamów pakiet rejestracyjny www.dkms.pl/zostan-dawca