Bliźniaku WALCZ!
Moja historia dla mnie samej jest inna niż te, które czytałam - bo i sytuacja jest inna.
Nie będę opisywała jak zadzwonił telefon z Fundacji DKMS, bo na początku lutego zadzwonił po raz drugi i znałam ten numer.
Wraz z końcem września oddałam szpik z talerza kości biodrowej dla chłopczyka z Rosji. Bardzo mocno trzymałam za Niego kciuki. Porównałam w poprzednim opisie tą sytuację do biegu sztafetowego... Napisałam na końcu "Bardzo mocno trzymam kciuki za Ciebie mój bliźniaku".
Bliźniak potrzebował mnie jeszcze raz. Przeszłam niezbędne badania i pojechałam po raz drugi. Pod koniec lutego pobranie szpiku kostnego było wykonywane z talerza kości biodrowej. Następnego dnia rano w szpitalu dowiaduje się, że Rosja wypowiedziała wojnę. Jako Dawca myślałam o "bliźniaku genetycznym", czy szpik dotrze i wszystko będzie na czas - bardzo się bałam o swojego Bliźniaka. Teraz wiem, że dotarł.
Bliźniaku WALCZ!